piątek, 28 marca 2014

Prologue

               Dziewczyny siedziały w Starbucks'u popijając mrożoną kawę. Lokal mieścił się za rokiem szkoły dzięki czemu uczniowie mogli przychodzić tutaj na każdej przerwie. Wystój był młodzieżowy. W całym pomieszczeniu unosił się zapach kawy i ciast. Kilka stolików stało na środku, reszta zostały postawione pod oknami. Wygodne kanapy/siedzenia otaczały stoliki. Można było usłyszeć śmiech, gwary, wywołane nastolatkami chcący odstresować się wcześniejszą lekcją.Wielka lada stała pod ścianą na przeciwko wyjścia. Ściany były koloru beżowego. Wszystko ładnie schludnie posprzątane, odkurzone.
               -Nie mogę uwierzyć, że z nim byłaś. - stwierdziła Cassie spoglądając na Justin'a Bieber'a, szkolnego podrywacza i przystojniaka. Wpychał język w usta największej szkolnej dziwki Carly Blue. -Chyba zaraz ją tutaj przeleci. -zaśmiała się chcąc rozładować napięcie.
              -To było dawno i nie prawda. - mruknęła brunetka biorąc kolejny łyk swojej kawy. - Niech wezmą pokój.- zachichotała, kątem oka spoglądając na całującą się parę. Layla dalej czuła coś do Justin'a, ale o tym wiedziały tylko jej przyjaciółki.
             -Nie rusza cię to?- zapytała Destiny, siostra Justin'a. Nie pochwalała jego zachowana w stosunku do dziewczyn, dlatego wybrała przyjaźnić się z Laylą byłą jej brata niż nie mieć przyjaciółek i chodzić za dziwką Carly. -Dobrze wiemy, że dalej coś do niego czujesz.
             -Chyba mi przeszło. Wybaczcie nie mam ochoty o tym rozmawiać, śpieszę się na lekcje. -oznajmiła przytłoczona wydarzeniami dzisiejszego dnia. Ostatnią jej lekcją była matematyka, na którą nie miała zamiaru się spóźnić, dobrze wiedziała, że pani O'coneli ostro traktuje spóźnialskich. Wstała, pożegnała swoje przyjaciółki buziakiem w policzek i wyrzuciła pusty kubek do kosza na śmieci wychodzą z lokalu, który pękał wszach.

               Dzwonek sygnalizujący koniec lekcji odbił się echem po pustych korytarzach. Layla głośno westchnęła ciesząc się w duchu, że to koniec jej męki, dzisiejszego dnia. Spakowała wszystkie swoje książki i żegnając się z nauczycielem wyszła z klasy kierując się w stronę szafki. Wyciągnęła z niej potrzebne zeszyty do odrobienia pracy domowej i zamykając ją z hukiem odeszła wychodząc ze szkoły. Pokierowała się w stronę swojej białej Audi, mijając zakochaną parę. Orzechowooki przyciskał blondynkę do samochodu, lekko macając jej tyłek. Layla udała wymioty i nie zważając na nich uwagi wsiadła do swojego samochodu. Jej rana na sercu wywołana, przez Justin'a jeszcze się nie zagoiła. Mimo, że darzyła go uczuciami, ukrywała to przed wszystkimi. A przede wszystkim przed nim. Nie chciała aby się z niej wyśmiewał. Rzuciłam torebkę na miejsce pasażera i oparła głowę o zagłówek fotela. Chciała być silna i w 50% jej się to udawało. Cała szkoła uwierzyła, że nie czuje już nic do niego. W kolejnej części płakała rozpamiętując dawne czasy. Od ich zerwania minął prawie rok. Dla niego była to tylko kiepska zabawa, a dla niej znaczyło to coś więcej. Wzięła się w garść przypominając sobie ten dzień kiedy to wszystko się skończyło.

                 -Hej Patty jest Justin w domu? -szeroko uśmiechnięta brunetka weszła do domu witając się z mamą swojego chłopaka.
                 -Umm jest, ale może lepiej tam nie wchodź. -zasugerowała starsza kobieta posyłając jej smutne spojrzenie. Coś było nie tak. Layla wyczuła to od razu. Przełknęła nie widzialną gulę, która pojawiła się w jej garde i pokiwała potakująco głową. Położyła torbę przy drzwiach, jak to zawszę robiła i weszła po schodach chcąc jak najszybciej zobaczyć co się tam dzieje. Już z korytarza słyszała śmiechy i chichot, który należał tylko do jednej dziewczyny.      
                -Oj Justyś! Przestań. - usłyszała, a złość budowała się w niej coraz bardziej. Stanęła przed białymi drzwiami prowadzącymi do pokoju chłopaka. Plakietka z jego imieniem zdobiła białe drewno. Westchnęła cicho i otworzyła drzwi przygotowując się na to co zobaczy.  Oczy zaszły jej łzami. Ręce trzęsły się, a ona nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa. 
                -To nie tak jak myślisz! - krzyknął brunet wstając z Carly Blue. Dziewczyna miała tylko na sobie stanik, a Layla wiedziała, że gdyby przyszła troszkę później doszłoby do czegoś innego. - Proszę, wysłuchaj mnie. - poszedł do niej chcąc wytrzeć łzy, które spadały jej po twarzy.
               -Nie widziałam już wystarczająco dużo. Mogłeś mi powiedzieć, że nie chcesz ze mną być, a nie zdradzać mnie za moimi plecami! Jak mogłeś. - brunetka rozpłakała się coraz bardziej chcąc wyjść z pokoju. 
              -Przegrywać też trzeba umieć. - zaśmiała się blondynka, na co Layla szybko się zatrzymała. Odwróciła się z powrotem i podeszła do dziewczyny leżącej z cwanym uśmiechem na łóżku. 
             -A co ja przegrałam? Justin'a? - zapytała zezłoszczona.- Był nikim tak jak i ty i twoja rozjeżdżona pizda! Kurwisz się wszędzie gdzie popadnie i myślisz, że dzięki temu jesteś fajna? Kochanie sex już był teraz kupuj wózki dziwko! - część o Justin'ie kłamała, nie był nikim. Był całym jej życiem. Ale nie mogła teraz tego przyznać, łzy po raz kolejny oblewały jej twarz. Odwróciła się na pięcie i spojrzała na Justin'a. 
          -Wypierdalaj stąd! - krzyknął. 
          -Jesteś jej wart. - rzuciła i wyszła. Zbiegła po schodach zabierając swoją torbę i bez słowa wybiegła z domu. Nie mogła uwierzyć jak on to mógł jej zrobić, kochała go całym sercem, myślała, że on kocha ją. Ale to była tylko głupia gra, w którą grał z nią.

                -Nie pozwolę aby ten skurwiel rozpierdolił mi życie. -powiedziała po cichu. Dopiero teraz zrozumiała, że marnowała ten cały rok rozmyślając o nim. To on powinien za nią biegać, to on powinien darzyć ją uczuciem a nie ona jego. Odpaliła silnik i wyjechała z szkolnego parkingu kierując się do domu.